Wiosna, lato, jesień i śmierć...

Czyli o krótkim ziemskim życiu


Mimo, że jeszcze nie skończyłem z działaniami technicznymi związanymi z układem bloga, grafiką itp. To postanowiłem napisać dziś pierwszy tekst. Opiewał on będzie w dosyć poważnym tonie. 

Dzięki temu, że organistą jestem już dłuższy czas, pozwoliło mi to oswoić się z wizerunkiem i obrzędem śmierci. Jednak dziś, gdy dostałem telefon odnośnie pogrzebu w tym tygodniu coś we mnie drgnęło. Dzień dzisiaj był dosyć pochmurny i melancholijny, wobec czego po skończonej rozmowie od razu zaczęły mi się nasuwać myśli związane z kruchością życia czy z przemijaniem. Wiem, że w tym tekście pewnie nie uda mi się napisać czegoś nowego, co nigdy nie było poruszane, bo temat śmierci non stop poruszany jest w literaturze i sztuce już od średniowiecza. Ale chciałbym tym tekstem skłonić do swoistej refleksji, lub przynajmniej do krótkiego przemyślenia na ten temat.

Swego czasu śmierć była dla mnie czymś odległym. Twierdziłem że skoro jestem taki młody, to mnie to nie dotyczy. Jednak jak to mówią, doświadczenia zmieniają człowieka.
Na początku tego roku dotarło do mnie, że wszystko związane z przemijaniem dotyczy nas niezależnie od wieku, wiary czy statusu społecznego. Ta dosyć smutna wizja uderzyła mnie po którymś z pogrzebów. Okres luty - marzec jest bardzo "obfity" w zgony, co często sprowadza do zadumy. Już wtedy zacząłem rozmyślać o gwałtownym przemijaniu ludzkim. Jednego dnia JESTEŚMY, rozmawiamy, śmiejemy się, planujemy przyszłość. Niestety kolejny dzień może już nie nastąpić. W ułamku sekundy możemy stracić jakże cenne życie. Nie wiemy nawet gdzie, skąd i kiedy owa śmierć do nas zapuka. Z jednej strony jest to intrygujące zjawisko, bo nie jesteśmy w stanie go w żaden sposób zbadać, ani nie wiemy co się dzieje później, po tym gdy już mózg obumrze. Z drugiej jednak strony, jest to bardzo smutne i przygnębiające. W jednej chwili, często niespodziewanie, bez zapowiedzi umieramy... Nawet nie pożegnamy się z bliskimi, nie posłuchamy więcej naszej ulubionej piosenki, nie zdobędziemy nowych doświadczeń...

Dzięki temu wszystkiemu zrozumiałem że sentencja Carpe diem czyli Chwytaj dzień zawarta w literaturze Horacego powinna stać się mottem każdego z nas. Nikt za nas życia nie przeżyje. Ciągle powinniśmy przeżywać nowe doświadczenia, realizować swoje plany i marzenia. Nic nie jest zbyt szalone, aby tego nie zrobić. Musimy próbować. Nikt nie powie na łożu śmierci "Mogłem jednak zostawać dłużej w biurze". Każde doświadczenie stawia cegiełkę w życiu człowieka. Dlatego to co przeżyjemy za młodu, jest fundamentem późniejszego życia. Cegły, które dostawiamy później są niezwykle istotne, ale fundament, na którym stawiamy powinien być trwały i solidny.

Musimy żyć pełnią życia, żeby potem nie żałować. Każda przeczytana książka, każda godzina z przyjaciółmi, rodziną, dziewczyna czy chłopakiem jest niezwykle istotna. Często tego nie doceniamy póki jesteśmy młodzi. Jednak gdy osoba odejdzie, powtarzamy wówczas że jeszcze tyle było do zrobienia... Tylko dlaczego nie zrobiłeś tego gdy on(a) żył(a)?! Dlaczego wtedy wolałeś wybrać komputer, telefon czy telewizor?


Musimy chwytać każdą chwilę, bo nigdy nie wiemy kiedy i gdzie odwiedzi nas śmierć...



Komentarze

  1. Pięknie napisane!!! Często nie doceniamy i nie cieszymy się z tego co mamy, a życie jest takie kruche....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uznanie i zapraszam do czytania kolejnych tekstów. ;)

      Usuń
  2. Zgadzam się,pięknie napisane;) Chętnie będę tu zaglądała;)Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Wobec tego nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić do lektury! Pozdrawiam ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Marzenia to bzdura?

Wejście w rutynę?